A po miesiącu...

07:04

Sobie człowiek przypomina że zapomniało mu się o blogu ;)
A nawet nie tyle co zapomniało, co czasu wiecznie brakowało. Początek grudnia był intensywnym czasem pracy nad zdjęciami- tak by zdążyć ze wszystkim do Świąt, Święta- wiadomo, gonitwa i wieczny brak czasu.
Przyszedł czas na podsumowania :)















Prezentów dla póki co najmłodszego członka rodziny było oczywiście najwięcej ;) Radość po odpakowaniu perkusji? Nie do opisania :)
Ale nawet nasz mały człowiek który już za 4-5 tygodni może pojawić się po tej stronie brzuszka dostał swoje pierwsze małe prezenty :)

A ja?
Ja czuję się ociążała, duża, wszystko co bym nie robiła sprawia mi ogromną trudność. Głupie ubranie skarpetek jest niczym wejście na wysoką górę. Brzuszek zaczyna mi się już nieco obniżać, dzięki czemu nie łapią mnie już takie duszności jak jeszcze do niedawna, ale efektem tego również jest to, że chodzę niczym kaczka. Ból...uf, ten odczuwam wszędzie. Skurcze, które łapią mnie w nocy- nóg, stóp, dłoni...
Jak dobrze że to już nasze ostatnie tygodnie wspólnie i niedługo już będę całować te małe kochane stópki, rumiane policzki i mięciutki brzuszek naszego małego synka :)
Tymuś zresztą równie niecierpliwie czeka, codzienne obcałowywanie i tulenie się do brzuszka zakończone jest pytaniem " Mama, a kiedy Luluś będzie z nami? "
Już niedługo synku :)

You Might Also Like

0 komentarze

Popular Posts

Like us on Facebook

Flickr Images